Ahoj przygodo!

Często pytacie, o poruszanie się o to, jak radzimy sobie w przestrzeni miejskiej.
Dziś, dzięki technologii jest zdecydowanie łatwiej.
Do laski, bez której oczywiście nie ruszamy się nawet na krok, pomocnym dodatkiem jest nawigacja dla niewidomych w formie aplikacji na telefon, a ściślej mówiąc nakładka na mapy google.
Informuje nas ona,o odległości od danego obiektu, czy wymienia miejsca znajdujące się w pobliżu.
Żaden sklep, czy bar się przed nami nie ukryje 😉
Nawigacja nawigacją, technologia technologią ale mózgownicą też czasem trzeba ruszyć.
Tu przyda się trochę wyjaśnień.
Osoby niewidome i słabowidzące chodzą głównie na słuch i tzw. punkty orientacyjne, punkty odniesienia. Kosze na śmieci, drzewa, czy zewnętrzne ściany budynków.
Jest to możliwe, ale wymaga ciągłej koncentracji, ogromnego skupienia. Ten ostatni czynnik właśnie wczoraj nas zawiódł. Zdarza Wam się zabłądzić, zgubić? Nam też, w końcu nie chcemy być gorsi! 😛
I o takiej sytuacji dziś Wam napiszę.
Wybrałam się ze znajomymi do marketu. Miło spędzone popołudnie, kawka zaliczona i czas wracać.
Humory dopisują, śmiejemy się, rozmawiamy, słowem zabawa trwa w najlepsze.
Nasz kolega to naprawdę spoko gość, ale przewodnik z niego to chyba tylko w mapach google.
Siedzimy w tramwaju, dalej rozmawiamy – prym w zagadywaniu wiodę oczywiście ja I ciach. Przejechaliśmy przystanek. Już 4 razy. Pan turysta z prędkością odrzutowca wysiadł i nam zlecił to samo. Niewidomego zazwyczaj wystarczy zakręcić w kółko, postawić na środku i już nie ogarnia, gdzie w sumie jest.
Niedawno nastąpiła zmiana lokalizacji mojego m3 , a znajomi tą trasą nigdy nie szli.
Wieczór. Cicho wszędzie, głucho wszędzie…
I co teraz?
Liczysz sobie pojedyncze istoty na dwóch nogach i co jakąś spotkasz, jak w tej ludowej piosence pytasz:
„Gdzie jest ta ulica”… Po którymś takim razie, nagle dostajesz olśnienia.
Telefon! Nawigacja! Gdy pozostała dwójka panikuje,
Do ucha wkładam słuchawkę i słyszę:
„Skrzyżowanie Piotrkowska, Zielona, 40 m przed Tobą”. Pan turysta każe iść w prawo, ja jednak stanowczo mówię, że idziemy za nawigacją. Kilkukrotnie ulica w magiczny sposób zmieniała położenie. Raz była przed nami, raz za mimo, że nie zmienialiśmy kierunku.
112 metrów, przed Tobą.
112 metrów, za Tobą.
Spoko. Nawet, jeśli nie dotrzemy, to przynajmniej zapamiętamy nr alarmowy. I to już na zawsze.
Dziękujemy Lazarillo!
Dali radę? Dotarli? Oczywiście,
bo my zgraną ekipą jesteśmy.
Dzięki jako tako działającemu wzrokowi jednej z nas, oraz ogarnięciu technologicznemu drugiej,
dotarliśmy do miejsca docelowego. Były łzy bezsilności, był strach.
Teraz jesteśmy bezpieczni i nie pozostaje powiedzieć nic innego, jak: ahoj, przygodo!
Choć wolę przygody innego rodzaju i nadal nie wiem ile to jest 60 metrów, to kolejne doświadczenia i nauka na przyszłość za mną.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Rezerwuj Skip to content